„Akademia Pana
Kleksa” to dzieło z dzisiejszej perspektywy dość… nietypowe. Adaś Niezgódka,
12-letni rudy gamoń o dwóch lewych rękach za karę za kolejne nieposłuszeństwo
zostaje wysłany przez rodziców do tajemniczej Akademii Ambrożego K. W jakim
celu? Tak naprawdę nie bardzo wiadomo, w placówce tej dzieci bynajmniej nie
uczą się bowiem „ani tabliczki mnożenia, ani gramatyki, ani kaligrafii, ani
tych wszystkich nauk, które są zazwyczaj wykładane w szkołach”. Nie jest to też
ani szkoła przetrwania, ani zakon, ani poprawczak – jednym słowem żadne z
miejsc typowo wychowawczych.
Witam Was po
kilkuletniej przerwie i zapraszam na sentymentalną podróż do początku XX wieku
– czasów ogromnych przemian politycznych, a także wyścigu wielkich odkrywców o
zdobycie najbardziej oddalonych, niedostępnych miejsc na kuli ziemskiej; do ery
badań prowadzonych przez takie osobistości jak Gerlache, Shackleton, Scott czy
bohater dzisiejszej recenzji – Roald Amundsen.