„Wyższe sfery” Petera
Hedgesa kupiłam właściwie przypadkiem, przeglądając promocje na
stronie jednej z księgarni internetowych. Choć ani tytuł ani
nazwisko autora nic mi nie mówiły, moje spojrzenie przyciągnął
napis „Nowa powieść autora Co gryzie Gilberta Grape'a”,
który to film swego czasu
zrobił na mnie ogromne wrażenie. Książki niestety nie udało mi
się znaleźć, postanowiłam więc zacząć swoją przygodę z
twórczością Hedgesa od „Wyższych sfer”. Czy było to udane
doświadczenie? Jak zwykle zapraszam do lektury.
Kate i
Tim Welch oraz dwoje ich dzieci to pozornie szczęśliwa rodzina
mieszkająca w małym domku na Brooklynie. Ona zajmuje się domem i
dziećmi, on uczy historii w prestiżowej szkole i od lat usiłuje
dokończyć pisanie doktoratu. Pewnego dnia Kate otrzymuje od dawnego
znajomego intratną ofertę pracy, którą, po rozmowie z mężem,
decyduje się przyjąć. Od tej pory małżonkowie zamieniają się
rolami – Tim zajmuje się domem i chłopcami, a Kate zarabia na ich
utrzymanie. Wszystko wydaje się układać pomyślnie, gdyby nie
jeden szczegół.: kilka tygodni wcześniej do posiadłości obok
wraz z mężem wprowadza się tajemnicza i bogata Anna. Z
niewiadomych przyczyn postanawia ona zaprzyjaźnić się z Welchami,
którzy, choć zaskoczeni, odwzajemniają sympatię. Nie przewidują
jednak, do czego doprowadzi ich nowa znajomość...
„Wyższe
sfery” to typowa obyczajówka. Opowiada o życiu młodej rodziny,
ich codziennych troskach, zmartwieniach, pracy. Ukazuje świat
zwykłych ludzi oraz tzw. wyższych sfer, choć osobiście tytuł ten
uważam za nieco przewrotny. Mimo opisu na okładce „wyższe sfery”
obecne są tu raczej marginalnie, właściwie jedynie w postaci Anny
oraz jej męża. Narracja prowadzona jest w formie pierwszoosobowej,
jednak z perspektywy kilku osób. Od czasu przeczytania słynnej
„Dziewczyny z pociągu” jestem raczej daleka od zachwytów nad
tym zabiegiem, choć przyznaję, że w tym przypadku był on zupełnie
udany. Dzięki niemu czytelnik miał szansę dogłębnie poznać
myśli nie tylko Kate i Tima, ale także innych bohaterów dramatu.
Stworzone przez Hedgesa portrety psychologiczne są moim zdaniem
świetne i doskonale uzupełniają niekosmplikowaną fabułę.
Powieść
nie jest arcydziełem – większość wątków jest dość
przewidywalna, brak tu nagłych zwrotów akcji czy zaskoczeń. Myślę,
że nie takie było zresztą założenie tej książki. Nie jest ona
jedyna w swoim rodzaju, nie unika znanych rozwiązań, a autor
porusza się po utartym, bezpiecznym szlaku. Nie porwała mnie, choć
czytało się ją dość przyjemnie. Polecam na nudne niedzielne
wieczory.
„Wyższe
sfery” oceniam na 3 z 5 gwiazdek.
***
Tytuł: „Wyższe sfery” / „The Heights”
Autor: Peter Hedges
Wydawnictwo: Bukowy Las
Ilość stron: 344
Rok pierwszego wydania: 2010
Język: polski
Język: polski
Język oryginału: angielski