Tuesday 17 November 2020

Emil Zola: „Germinal“ - recenzja książki

Do „Germinalu“ Emila Zoli podchodziłam trochę jak pies do jeża. Nie było to moje pierwsze spotkanie z jego twórczością. Swego czasu zrobiłam podejście do „Nany”, jednak z jakiegoś powodu lektury tej nigdy nie dokończyłam. „Germinal” wciągnął mnie natomiast już od pierwszej strony, natychmiast rozpalił wyobraźnię, a ja nagle znalazłam się 600 m pod ziemią…

Powieść francuskiego pisarza to, jak dowiedziałam się dopiero po lekturze, trzynasta część cyklu „Rougon-Macquartowie”. Dwunastu poprzednich części nie czytałam, a mimo to nie miałam problemu ze zrozumieniem tej. „Germinal” to nazwa miesiąca francuskiego kalendarza rewolucyjnego, przypadającego według kalendarza gregoriańskiego między marcem a kwietniem. I ta właśnie „rewolucja” z pewnością nie znalazła się tu przypadkiem.

Francja, druga połowa XIX wieku. Do miejscowości Montsou przybywa bezrobotny maszynista, Stefan Lantier. Wygłodzony, zmarznięty, zdesperowany mężczyzna w końcu zatrudnia się jako przesuwacz w lokalnej kopalni, jedynym źródle utrzymania miejscowych. Choć pierwsze wrażenia spod ziemi wywołują u niego jedynie przerażenie, a fatalnie opłacana, katorżnicza praca nie pozwala nawet na podstawowe utrzymanie, mężczyzna nie poddaje się i wkrótce „awansuje” na najlepszego górnika w całej kopalni. Targany sprzecznymi uczuciami, w końcu z pozoru podporządkowuje się panującym w Montsou regułom. Zdobywająca ówcześnie coraz większą popularność ideologia socjalistyczna zaczyna jednak coraz bardziej wpływać na młodego, podatnego na wpływy Lantiera, który – dostrzegając wreszcie beznadzieję swoją i otaczających go ludzi, postanawia sprowadzić ich na drogę rewolucji…

„Germinal” to powieść bardzo rozbudowana, niepozwalająca streścić się w kilku krótkich zdaniach. Ukazuje przekrój francuskiej klasy robotniczej ok. 20 lat po Wiośnie Ludów, kiedy tworzyła się Międzynarodówka Socjalistyczna, a Europa stawała się sceną kolejnych przemian społecznych. Akcja książki koncentruje się przede wszystkim na górnikach, pracujących nierzadko od kilku pokoleń w okolicznych kopalniach, wszechogarniającej biedzie i zobojętnieniu społecznym. Przedstawiona tu beznadzieja, ubóstwo, brak perspektyw na jakąkolwiek zmianę oraz niewyobrażalne w dzisiejszych czasach ówczesne warunki pracy górników sprawiają, że aż trudno uwierzyć, że coś takiego naprawdę mogło się wydarzyć.

Opowieść Zoli nie jest co prawda książką opartą bezpośrednio na prawdziwych wydarzeniach, warto jednak wspomnieć, że pisarz przed napisaniem „Germinalu” przez kilka tygodniu przebywał w miejscowościach, gdzie na żywo śledził strajki górników oraz towarzyszące im wydarzenia; niejednokrotnie był również świadkiem zastosowania przez wojsko siły w stosunku do strajkujących. Historia opisana w powieści nie jest więc być może czystą fikcją literacką, a bardziej zbiorem wrażeń autora i wysnutych na tej podstawie wniosków.

Skupia się ona bowiem nie tylko na postaci Stefana, ale również towarzyszących mu robotników, niespełnionej miłości, śmiertelnej rywalizacji z naturą i znienawidzonym przeciwnikiem. Opisanych zostaje tu kilka rodzin górniczych, żyjących w kolonii, znajdującej się niedaleko kopalni oraz, jakże od nich różnych, przedstawicieli klasy średniej, tak zwanej burżuazji. Nędza, z którą co dnia borykają się górnicy kontrastuje tu często z przepychem panującym w domach dyrekcji i akcjonariuszy kopalni, walka o przetrwanie z wystawnymi przyjęciami, a wrodzona przebiegłość niektórych mieszkańców kolonii z naiwnością mieszczan. Postaci bynajmniej nie są jednak przedstawiane jednowymiarowo – wielokrotnie zastanawiałam się, co kieruje danym bohaterem, dziwiłam się jego wyborom i zachowaniu w pewnych sytuacjach. Zaskoczyła mnie również głębia psychologiczna „Germinalu”. Wielu protagonistów przechodzi bowiem znaczącą przemianę, zupełnie wywracając własny światopogląd i ugruntowany sposób myślenia do góry nogami. Świat liryczny powieści jest wyjątkowo rozbudowany – pojawia się tu ogromna ilość postaci ludzkich i zwierzęcych, a każda z nich wnosi osobną cząstkę do całości powieści, która bez niej z pewnością nie byłaby taka sama. Zastanawia zezwierzęcenie człowieka oraz cechy ludzkie, którymi dla kontrastu odznaczają się zwierzęta, brutalność i przemoc towarzyszące ludziom od najmłodszych lat oraz troskliwość i dobroć cechujące w tej powieści np. konie czy króliki. Normalną karą za nieposłuszeństwo dzieci jest tu bicie ich po twarzy, a jedynym ich przeznaczeniem jest niewolnicza praca w kopalni i odciążenie finansowe rodziców, sprawiających sobie coraz to nowe, kalekie umysłowo lub fizycznie potomstwo.

Uwagę przyciąga również kolorystyka towarzysząca czytelnikowi w trakcie tej literackiej podróży. Wiodącymi barwami są tu czerń, różne odcienie szarości, a świat otaczający Montsou wydaje się siny, ponury, w każdym niemal miejscu pokryty pyłem węglowym. Przemoc (również seksualna), będąca tu normalnym zjawiskiem, wszechobecny głód, prowizoryczne warunki życia – wszystko to potęguje tylko przygnębiające wrażenie. Gwałty są tu na porządku dziennym, inicjacja seksualna w wieku 8 lat nie jest niczym niezwykłym. Życie mieszkańców osady zdaje się kręcić wokół pracy w kopalni, prób przetrwania i regularnego płodzenia dzieci – los, na zmianę którego nagle daje im nadzieję przepojony myślą rewolucyjną młody przesuwacz…

Nie sposób opowiedzieć tej jakże wielowątkowej powieści w kilku zdaniach, niepodobna także zrozumieć jej przekazy, nie sięgając samemu po lekturę. „Germinal” wywarł na mnie ogromne, choć dość przygnębiające wrażenie; jest to smutna książka o smutnych ludziach i ich smutnym życiu. Wciąż towarzyszyło mi uczucie swoistego lęku – czy istnieje możliwość wyrwania się z tego marazmu, jakiejś zmiany na lepsze, a jeśli tak, to czy mieszkańcy Montsou są gotowi do takiej zmiany?

O tym dowiecie się tylko czytając powieść Emila Zoli, co zresztą gorąco polecam.

„Germinal” oceniam na 5 z 5 gwiazdek.
*****



Tytuł: „Germinal / „Germinal”
Autor: Emil Zola
Wydawnictwo: KtoCzyta.pl
Ilość stron: 664
Rok pierwszego wydania: 1884
Język: polski
Język oryginału: francuski