Sunday 5 November 2017

Frances Hodgson Burnett: „Mała księżniczka” - recenzja książki.


„Mała księżniczka” Frances Hodgson Burnett to książka, którą kilkakrotnie próbowałam przeczytać jako dziecko – bez skutku. Wolałam wtedy prostszą narrację, mniej skomplikowaną fabułę – ot, jak to dziecko. Dziś lubię jednak sięgać po literaturę dziecięcą. Przeglądając po raz n-ty katalog Wolnych Lektur, postanowiłam więc dać książeczce kolejną szansę i nie zawiodłam się.


Akcja powieści toczy się pod koniec XIX wieku. Kapitan Ralph Crewe, wdowiec od lat mieszkający w Indiach, przyjeżdża do Anglii, by oddać swoją kilkuletnią córeczkę, Sarę, na wychowanie do pensji dla dziewczynek, prowadzonej przez pannę Michin. Dziewczynka mimo wysokiej pozycji społecznej, ogromnych przywilejów i bogactwa jest nie tylko bardzo dobrze wychowana, ale także niezwykle skromna i uczciwa. Niemal natychmiast wzbudza ogromną niechęć dyrektorki zakładu, która jednak skrzętnie ukrywa swoje uczucia w nadziei na ogromny zarobek.

Tymczasem Sara swoim nadzwyczaj dojrzałym zachowaniem oraz ułożeniem zdobywa coraz więcej sympatii nie tylko ze strony innych uczennic, ale także Becky, prostej dziewczynki, pracującej w zakładzie w roli posługaczki. Zachwycone jej pięknymi strojami, nieskazitelnymi manierami oraz przepychem, w jakim żyje nawet na pensji, dziewczynki wkrótce zaczynają nazywać Sarę „księżniczką”. Wydaje się, że tylko nieobecność ojca kładzie się cieniem na szczęściu dziecka. Kapitan Crewe umiera jednak niespodziewanie, a pogłoska o utracie przez dziewczynkę całego majątku sprawia, że Sara zostaje kompletnie sama, pozbawiona opieki, zdegradowana do roli służącej. Mściwa panna Michin nie traci ani chwili - piękna komnata zostaje przerobiona na zwykły pokój, a dziewczynka trafia na obskurne poddasze, które musi dzielić z robactwem i szczurami...

„Mała księżniczka” to opowieść piękna i bardzo wciągająca. Choć nie jest to książka idealna, niemal natychmiast sprawiła, że wraz z Sarą przymierzałam nowe sukienki, gadałam do lalek, czy w końcu próbowałam zaprzyjaźnić się ze szczurzą rodziną, zamieszkującą jej pokój. Współczułam temu niewinnemu w końcu dziecku, które nigdy w żaden sposób nie wykorzystało swojej pozycji społecznej, nie wywyższało się i zawsze pomagało słabszym i biedniejszym. Z początku towarzyszyła mi myśl, że coś tu się stanie, że żywot Sary jest zbyt idealny; później natomiast z całego serca życzyłam jej, żeby los w końcu się odwrócił, żeby okazało się, że jej ojciec jednak żyje, a wszystko to było tylko złym snem.


Z drugiej strony chwilami nieco drażniła mnie idealizowana na siłę postać dziewczynki – takich dzieci po prostu nie ma. Dziecko to dziecko, nieważne czy w XIX czy XXI wieku. Bohaterka wydawała mi się przerysowana do przesady, podobnie jak jej umiejętność odnalezienia się w każdej sytuacji, bez względu na okoliczności.
Z niejakim zaskoczeniem odkryłam również kilka znaczących podobieństw do opisywanego przeze mnie niedawno „Villette” – podobny zakład dla grzecznych dziewczynek, podobnie wredna małpa na stanowisku dyrektorki, podobnie opisane stosunki społeczne. Są to jednak tylko drobnostki, które, gdybym jak zwykle nie musiała się do czegoś przyczepić, równie dobrze można by pominąć.

Nie czepiam się natomiast nie do końca prawdopodobnej fabuły – to książka dla dzieci (choć nie tylko), przede wszystkim do nich adresowana, więc absolutnie nie sprzeciwiam się gadającym w myślach zwierzątkom czy „dziwnym zbiegom okoliczności”. W ogóle bardzo podobała mi się rola, jaką w tej historii odgrywała fantazja. Mała Sara odznaczała się bowiem niesamowitą umiejętnością snucia różnych opowieści, a także wyobrażania sobie rzeczy pięknych i przyjemnych. Nie traciła przy tym nigdy pogody ducha i zawsze była oparciem dla innych. To właśnie dzięki wrodzonemu optymizmowi udawało jej się przetrwać na wilgotnym, zimnym poddaszu, często bez jedzenia czy picia.

„Mała księżniczka” to piękna opowieść o tym, że to nie majątek stanowi o wartości człowieka; opowieść o wartości przyjaźni i miłości, a także o tym, że dzieci powinny mieć prawo być dziećmi – śnić, marzyć, bawić się i dążyć do szczęścia. Książka bardzo dosadnie ukazuje różnice społeczne w ówczesnej Anglii, choć myślę, że można w niej odnaleźć również wiele odniesień do czasów współczesnych.

Czy warto więc sięgnąć po tę powieść? Warto, choćby po to, żeby znów na chwilę przenieść się do świata dziecięcych marzeń, w którym wszystko jest możliwe, a każda historia ma szczęśliwe zakończenie.

„Małą księżniczkę” Frances Hodgson Burnett oceniam na 5 z 5 gwiazdek.
*****




Tytuł: „Mała księżniczka
Autor: Frances Hodgson Burnett
Wydawnictwo: -
Ilość stron: 144 (pdf)
Rok pierwszego wydania: 1905
Język: polski
Język oryginału: angielski