Saturday 23 January 2021

Jules Verne: „W osiemdziesiąt dni dookoła świata” - recenzja książki

Całymi latami zabierałam się do sięgnięcia po twórczość Julesa Verne’a, krótkie opisy przeważnie fantastyczno-naukowych książek nigdy jednak nie przyciągnęły mojej uwagi na dłużej. Ta dziedzina literatury zwyczajnie nigdy mnie nie pociągała. Zafascynowana popularnością jego powieści na całym świecie w końcu postanowiłam jednak dać autorowi szansę. Czy słusznie? Zapraszam do lektury.

Jules Verne to XIX-wieczny pisarz francuski, uważany za jednego z prekursorów powieści fantastyczno-naukowej i jednego z najbardziej znanych autorów powieści przygodowej. Któż bowiem nie słyszał o „Dwudziestu tysiącach mil podmorskiej żeglugi”, „Podróży do wnętrza Ziemi” czy tytułowym „W osiemdziesiąt dni dookoła świata”? Jeśli nawet nie czytaliście żadnej z wyżej wymienionych, prawdopodobnie nieraz natknęliście się na ekranizacje, puszczane czasem przez telewizję w niedzielne poranki. Ponieważ jednak nawet filmy nie wzbudzały mojej ciekawości, spotkanie z lekturą rzeczywiście było moim pierwszym.

Od razu spodobał mi się styl powieści. Fabuła tocząca się w XIX-wiecznej Anglii natychmiast przyciągnęła moją uwagę – te akurat klimaty uwielbiam! O ile główny bohater, Pan Phileas Fogg, nie od razu wzbudził moją sympatię, o tyle pojawienie się jego nowego pracownika, Passepartout, wskazywało na to, że nie będę się nudziła podczas czytania. Fogg, człowiek absolutnie precyzyjny, na pozór zupełnie przewidywalny i pozbawiony emocji oraz jego zupełne przeciwieństwo w osobie Passepartout stanowili ciekawą, nierzadko zabawną mieszankę osobowości, która nadaje książce niezwykłego charakteru.

Nie zdradzę chyba za wiele przytaczając Wam główny wątek powieści: pan Phileas Fogg postanawia udowodnić swoim znajomym, że możliwe jest okrążenie świata w dokładnie 80 dni. Gra toczy się o wysoką stawkę, zakład opiewa bowiem na zawrotną w ówczesnych czasach sumę 20.000 funtów. W razie przegranej Fogg straci cały swój majątek, prestiż i szacunek w wysokim towarzystwie. W podróż zabiera nowozatrudnionego służącego, trochę pieniędzy oraz precyzyjny plan, według którego nic nie będzie w stanie przeszkodzić mu w osiągnięciu celu…

Akcja rozwija się dość szybko. Po krótkim wstępie, przybliżającym czytelnikowi sylwetki dwóch głównych bohaterów oraz wydarzenia, które doprowadziły do wyniknięcia zakładu, udajemy się w podróż w nieznane. Wraz z panem Foggiem i Passepartout przemierzamy Europę, część Afryki, zahaczamy o Chiny, Japonię czy Stany Zjednoczone; na swojej drodze spotykamy m.in. czcicieli tajemniczej bogini Kali, palimy opium w słynnych domkach makowych, jeździmy na słoniach i uciekamy przed atakiem Indian. Podróż odbywa się chyba wszystkimi dostępnymi ówcześnie środkami lokomocji – od pociągu przez statki, zwierzęce zaprzęgi czy nawet bojery.

Warto zwrócić uwagę także na wątek kryminalny, będący ważnym elementem historii, nieraz krzyżującym plany pana Phileasa Fogga. Mimo że nie zdradzę, na czym polegał, mogę zapewnić Was, że dzięki niemu książka staje się jeszcze ciekawsza!

Verne w mistrzowski wręcz sposób prowadzi czytelnika przez świat wielkiej przygody. Dramatyczne, nierzadko zabawne perypetie bohaterów, elementy powieści detektywistycznej, wątek miłosny (bo i jego tu nie brakuje), a przede wszystkim dwie główne postaci, które naprawdę można polubić sprawiły, że trudno mi było oderwać się od lektury.

Tym, co jednak zdecydowanie spowalniało tempo czytania były liczne przypisy (w moim wydaniu ponad 200). Uważam, że umieszczono ich tu zdecydowanie za dużo i nie wszystkie były potrzebne. Ze względu na to, że czytałam wersję elektroniczną książki, za każdym razem musiałam przeskakiwać na odpowiednią stronę z przypisami, co było zajęciem dość nużącym i zajmującym sporo czasu. W przypadku wydania papierowego z przypisami umieszczonymi na końcu powieści sytuacja mogłaby wyglądać podobnie.

Nie ma to jednak absolutnie żadnego wpływu na moją końcową ocenę „W osiemdziesiąt dni dookoła świata”. Książkę przeczytałam z przyjemnością, od początku trzymałam kciuki za powodzenie ich przedsięwzięcia, cieszyłam się z nimi i smuciłam i do końca wierzyłam, że jednak im się uda. Czy się udało? O tym będziecie musieli przekonać się sami…

Na pewno nie jest to moje ostatnie spotkanie z twórczością Julesa Verne’a. Na mojej półce już oczekują kolejne tomy, mam nadzieję, że równie fascynujące.

„W osiemdziesiąt dni dookoła świata” oceniam na 5 z 5 gwiazek.
*****


Tytuł: „W osiemdziesiąt dni dookoła świata /
„Le tour du monde en quatre-vingt jours”
Autor: Jules Verne
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Ilość stron: 424
Rok pierwszego wydania: 1872
Język: polski
Język oryginału: francuski