Być może niektórzy z Was zwrócili
uwagę na informacje zawarte w zakładce „O mnie“, a konkretnie
na tę, że skończyłam filologię słowiańską. Nic więc
dziwnego, że poza starymi książkami interesuję się wszystkim, co
związane z kulturą i folklorem Słowian. Znalazłszy w skrzynce
pocztowej zapowiedź książki Michała Krupy – „Miłość do
trawy“, która zabiera
czytelnika w świat spowity legendami, dawnymi wierzeniami oraz
pogańskimi zwyczajami, od
razu zapragnęłam ją przeczytać.
„Miłość do trawy“ opowiada historię
Krzysztofa, który pewnego dnia wyrusza w Polskę w poszukiwaniu
odpowiedzi na dręczące go pytania. Z początku nie jest jasne,
jakiego rodzaju wątpliwości go trapią oraz jaki jest cel wędrówki.
Z czasem kolejne wydarzenia odkrywają nowe elementy układanki,
która w końcu zawiera się w spójną całość.
Krzysztof oraz jego dziewczyna/żona – Monika -
posiadają niesamowity dar magicznego kontaktu z trawą. Obcowanie z
przyrodą dostarcza im niezwykłych wrażeń, nieznanych i
niemożliwych do zrozumienia dla zwykłego człowieka. Osób takich
jak oni jest jednak więcej, lecz tylko niewielu udało się posiąść
wiedzę związaną z mechanizmem działania tego zjawiska. Wiedziony
ciekawością Krzysztof postanawia zgłębić tajemnicę i za wszelką
cenę dowiedzieć się, jaki cel przyświeca niezwykłemu darowi oraz
czy Monice i jemu nie grozi z jego strony żadne niebezpieczeństwo.
NARRACJA:
„Miłość do trawy“ napisana jest częściowo w
narracji pierwszoosobowej (z perspektywy głównego bohatera) i
częściowo w trzecioosobowej. Współczesna akcja jest
chronologiczna, pojawia się natomiast mnóstwo retrospekcji, nie
zawsze następujących po sobie czasowo. Są to przede wszystkim
fragmenty życia Krzysztofa i Moniki sprzed wyjazdu, mające na celu
wyjaśnienie okoliczności, które do niego doprowadziły.
POMYSŁ:
Idea umiejscowienia akcji we współczesnej Polsce, z
dokładnym podziałem na ponure, szare, brudne miasto z
mieszkańcami-zombie, dość neutralną wieś oraz czystą, idealną
i nieskalaną przyrodę, przez pewien czas stanowiła dla mnie
zagadkę. Dopiero po przeczytaniu kilku rozdziałów w pełni ją
zrozumiałam. Biorąc pod uwagę główny zamysł autora, jakim
prawdopodobnie było zwrócenie uwagi na otaczający nas świat i
przyrodę oraz wzbudzenie ciekawości czytelnika jego miejscem w
świecie, uznaję ten zabieg za bardzo udany. Opisane kontrasty, choć
ewidentnie przesadzone, dobrze wpasowały się w historię, a
nieskomplikowane, choć bardzo plastyczne opisy przyrody sprawiały,
że w ułamku sekundy przenosiłam się myślami bądź do tych
szarych miast bądź na piękną wieś.
Pomysł stworzenia niezwykłej więzi między
człowiekiem a przyrodą uważam za oryginalny i ciekawy. Żałuję
jednak, że historia nie została bardziej rozbudowana. Rozmowy
Krzysztofa z napotkanymi bohaterami były drewniane i sztuczne, a ich
reakcje często niewspółmierne do sytuacji. Dość fantastyczna
opowieść Krzysztofa przyjmowana była przez wszystkich bez
mrugnięcia okiem, choć wyobrażam sobie, że w prawdziwym życiu
prędzej uznano by go za nieszkodliwego wariata. W „Miłości do
trawy“ wszyscy natychmiast skorzy są do altruistycznej pomocy,
wskazania odpowiedniego kierunku oraz efektownych odpowiedzi na
zadane pytania. Moim zdaniem trochę to wszystko naciągane.
Sama „intryga“ chwilami robiła na mnie jednak
spore wrażenie. Do końca nie byłam pewna, co właściwie kryje się
za tą niesamowitą więzią człowieka z trawą, jaki przyświeca
jej cel i dlaczego dotyczy tylko niewielu osób. Czytało mi się
świetnie – dosłownie pochłonęłam tę powieść, choć język
narracji wydawał mi się chwilami zbyt prosty. Z drugiej strony
zakończenie historii trochę mnie rozczarowało, a część wątków
była zbyt przewidywalna. Brakowało mi czegoś, od czego aż bym
przysiadła, tymczasem po przeczytaniu książki pozostał niedosyt.
Podobne odczucia mam do „kwestii słowiańskiej“ – liczyłam na to, że autor przytoczy jakieś słowiańskie legendy
(choćby okrojone) czy podania lub przedstawi zarys pogańskich
wierzeń ludzi mieszkających ówcześnie na tych terenach. Niechby
nawet sam wymyślił jakąś bajkę. Niestety, opis słowiańskich
bóstw ogranicza się do napisania, że Światowid miał cztery twarze. Ponadto czytelnik wraz z Krzysztofem obserwuje krótką
retrospekcję wydarzeń sprzed setek lat, które jednak tylko
częściowo pomagają w wyjaśnieniu zagadki. Może się czepiam, po
opisie spodziewałam się jednak czegoś innego.
POSTACI:
Jest ich w książce sporo, biorąc pod uwagę
niewielką ilość stron (180). Nietrudno jednak zapamiętać każdego
bohatera z osobna, nawet, jeśli obecny był w życiu Krzysztofa
jedynie przez chwilę. Przedstawienie postaci nie było jednak
pozbawione stereotypów. Szkoda, szczególnie że autor ewidentnie
próbuje przekazać czytelnikowi, jak niesprawiedliwe i krzywdzące
może być pochopne ocenianie innych ludzi oraz przypinanie im tzw.
łatek.
Głównym bohaterem książki jest Krzysztof – informatyk, mieszkający wraz z dziewczyną w położonym na odludziu
domu. O ile zachowania, myśli i wypowiedzi Krzysztofa z początku
mnie denerwowały, o tyle w dalszej części powieści zaczęłam się
do nich przyzwyczajać. Nie przezwyciężyłam jednak swojej niechęci
do partnerki Krzysztofa – Moniki, która nigdy nie zwracała się do
niego inaczej niż „Krzysiu“ i całą swoją postacią sprawiała
wrażenie głupiutkiej, niedojrzałej i pretensjonalnej panienki.
Dialogi między tą dwójką (których na szczęście jest stosunkowo
niedużo) wprowadzały mnie w najwyższy stan irytacji i chwilami
naprawdę nie dziwiłam się, że sąsiedzi nie mogli ich znieść.
PODSUMOWANIE:
„Miłość do trawy“ to moje pierwsze spotkanie z
twórczością Michała Krupy i myślę, że nie ostatnie. Mimo że
książka wzbudziła we mnie mieszane uczucia, czytało mi się ją
naprawdę świetnie. Jako osoba żywo zainteresowana słowiańskim
folklorem oczekiwałam od niej nieco więcej, wydaje mi się jednak,
że czytelnikowi, któremu ten temat jest zupełnie obcy, lektura
może przypaść do gustu. Sympatia do bohaterów lub jej brak to
również kwestia dyskusyjna – mnie osobiście drażnią dorośli
zachowujący się jak dzieci, lecz ktoś inny mógłby powiedzieć,
że postaci wspaniale komponują się z atmosferą historii.
Nadal mam niewielki problem z ocenieniem tej
historii, jednak zdecydowałam się odjąć jedną gwiazdkę – za
wyjątkowo antypatyczne i zdziecinniałe postaci. Drugiej, mimo kilku
niedociągnięć, nie odejmę, choćbym chciała. Po prostu nie
przypominam sobie, kiedy ostatni raz tak przepadłam, czytając
jakąkolwiek książkę.
„Miłość do trawy“ oceniam na 4 z 5 gwiazdek.
****
Za możliwość zrecenzowania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Psychoskok.
Tytuł: „Miłość do trawy”
Autor: Michał Krupa
Wydawnictwo: Psychoskok 2017
Ilość stron: 180
Rok pierwszego wydania: 2017
Język: polski
Język: polski
Język oryginału: polski