Twórczość Balzaca z niewiadomych powodów uważałam od zawsze za
wyjątkowo ciężką. Nie przypominam sobie, żebym czytała
wcześniej któreś z jego dzieł, a jednak nie potrafiłam wyzbyć
się wrażenia, że nie jest to literatura dla mnie. Być może
wynikało to z faktu, że proza francuska w ogóle wydawała mi się
dość ponura (nie zmieniło się to zresztą do tej pory), a jedyne
miłe wspomnienie to lektura „Hrabiego Monte Christo” (też
zresztą niespecjalnie wesoła). Mimo to kiedy przypadkiem znalazłam
w czytniku „Tajemniczy dwór”, postanowiłam spróbować. Czy
Balzac zdołał mnie do siebie przekonać? Zapraszam do recenzji.
Nieraz już pisałam, że mam słabość do wszystkiego, co
tajemnicze, niejasne, straszne, zbrodnicze. Pewnie dlatego ten
właśnie tytuł znalazł się na moim czytniku i szybko wzbudził
ciekawość. „Tajemniczy dwór” to opowiadanie (którą to formę
literacką uwielbiam!), pisane początkowo w narracji
trzecioosobowej, która następnie płynnie przechodzi w
pierwszoosobową. Na wstępie poznajemy wygląd oraz krótką
historię wspomnianego dworu, a także powody, dla których główny
bohater, doktor Hektor Bianchon, często go odwiedza. Posiadłość w
Vendôme,
nosząca kiedyś nazwę Grande Bretèche,
wzbudza w nim lęk, wywołuje smutek i uczucie niepewności.
Mimo to przyciąga do siebie jak magnes, jak gdyby nakazując
zgłębianie swoich tajemnic:
„Przez czas moego pobytu w Vendôme, (…) widok tego osobliwego mieszkania stał się jedną z moich najżywszych przyjemności. (…) Niejeden raz wieczorem kazałem się wieźć łódką do zdziczałego żywopłotu, który okalał posiadłość. Nie zważałem na podrapania, wchodziłem do tego bezpańskiego ogrodu, (…) trawiłem tam godziny całe, spoglądając na tę ruinę”.
Pewnego dnia Bianchona odwiedza rejent Vendôme,
Regnault, który prosi go o natychmiastowe zaprzestanie odwiedzin we
dworze, zgodnie z zarządeniem jego ostatniej właścicielki, madame
de Merret, zapisanym w testamencie. Zdziwiony doktor, choć
natychmiast zgadza się przerwać swe wędrówki po posiadłości,
pragnie jednak dowiedzieć się, jaki jest powód takiego polecenia.
Regnault opowiada historię testamentu, pomija jednak zupełnie
straszliwą historię, która kryje się za jego powstaniem...
„Tajemniczy dwór” jest
częścią cyklu „Komedia ludzka” (fr. La
Comédie Humaine),
wydaną w 1831 roku. Sposób narracji przypomina mi nieco styl Poego,
jest jednak o wiele mniej skomplikowany. Balzac w fantastyczny sposób
opisuje miejsce zdarzeń, wprowadza niezwykle tajemniczą atmosferę
i pozwala czytelnikowi spacerować razem z nim po ruinach, a także
być świadkiem tragedii, która rozegrała się lata wcześniej.
Utwór, choć poświęcony zdradzie, zazdrości, zemście, a w końcu
morderstwu, nie jest mimo wszystko przygnębiający, a raczej owity
aurą tajemnicy i niepewności. Krótka forma sprawia natomiast, że
czyta się go szybko i z ogromnym zainteresowaniem.
To na pewno nie moje ostatnie
spotkanie z prozą Honoré'a de Balzaca, a już na pewno nie ostatnie
z La Comédie Humaine.
Bardzo jestem ciekawa całego cyklu i choć na razie, nie znając
treści, nie mogę polecić Wam go w całości, to jedno opowiadanie
spodoba się moim zdaniem wszystkim miłośnikom gotyckiego horroru,
spraw tajemniczych i nieznanych.
„Tajemniczy
dwór” oceniam na 5 z 5 gwiazdek.
*****
Tytuł: „Tajemniczy dwór”
Autor: Honoré de Balzac
Wydawnictwo: -
Ilość stron: ok. 25
Rok pierwszego wydania: 1831
Język: polski
Język oryginału: francuski