„Biegnij chłopcze,
biegnij” to kolejna książka kupiona przeze mnie przez przypadek
podczas polowania na promocje w księgarniach internetowych. Choć
nazwisko Uriego Orleva nie było mi obce, nie miałam dotąd
możliwości przeczytać żadnej z jego powieści. Nie jest to pisarz
szczególnie popularny w Polsce – jeśli się nie mylę, wydano u
nas jedynie 3 z ok. 30 napisanych przez niego książek. Ponieważ
interesuję się zarówno II wojną światową jak kulturą żydowską,
bez wahania zdecydowałam się na zakup.
Akcja powieści toczy się
w czasach drugiej wojny światowej. Mały Żyd, Srulik, wraz z
rodziną mieszka w warszawskim getcie. Pewnego dnia matka chłopca
niespodziewanie znika, a jemu cudem udaje się wydostać poza mury
getta. Od tej pory musi radzić sobie sam. Nie zdając sobie sprawy z
tego, co go czeka, chłopiec rusza przed siebie. Wydarzenia, jakich
będzie świadkiem, towarzyszący mu oraz spotykani na drodze ludzie,
a także codzienna, brutalna walka o przetrwanie za wszelką cenę na
zawsze odcisną piętno na życiu Srulika. Bity, poniżany i
nienawidzony za swoje pochodzenie, musi stawić czoła okrutnemu
światu oraz realiom wojny. Mimo wszystko udaje mu się przetrwać.
Cena, jaką płaci za życie w wyzwolonej Polsce jest jednak
niewspółmiernie wysoka. Prześladowany nawet po wojnie, decyduje
się na wyjazd do nowo powstałego państwa Izrael, gdzie ma
nareszcie szansę opowiedzieć swoją przerażającą historię i
zostać wysłuchanym - bo „Biegnij chłopcze, biegnij” to nie fikcja literacka, a historia prawdziwa.
Książka napisana
jest w narracji 3-osobowej, z perspektywy 8-letniego dziecka. Brak tu
wyszukanych form literackich, głębokich metafor czy przebiegłych
zabiegów stylistycznych. Historia dosłownie zwala z nóg
(wybaczcie określenie) prostotą języka i dosłownością. Nic nie
zostaje tu przemilczane, nie ma miejsca na analizę tego, co dzieje
się wokół – liczy się tylko tu i teraz. Świat widziany oczami
Srulika wydaje się do głębi zły, odpychający; ludzie przebiegli,
podstępni i okrutni. Wojenna zawierucha przerzuca chłopca z miejsca
na miejsce, przez kolejne gospodarstwa, las czy nawet do bunkra.
Prześladujący Srulika antysemityzm sprawia, że w końcu zapomina
on swoją rodzinę, życie przed wojną, a nawet własne imię. Nigdy
nie zapomina tylko jednego – tego, że jest Żydem.
„Biegnij chłopcze,
biegnij” to przerażający obraz wojny, świadectwo ludzkiej
głupoty i okrucieństwa; to bezpośrednie przedstawienie problemu
antysemityzmu, nie tylko w czasie wojny, ponieważ ówczesne
uprzedzenia zachowały się w swoim uniwersalizmie do dziś. Orlev
nie oszczędza nikogo – z właściwą sobie prostotą obnaża
hipokryzję ziejących nienawiścią do Żydów Polaków, Niemców, a
czasem nawet innych Żydów. Dopiero wkroczenie do kraju wojsk Armii
Czerwonej pozwala Srulikowi choć na chwilę poczuć się bezpiecznym
i mieć nadzieję na rychłe zakończenie wojny.
Przeczytałam tę książkę
w nieco ponad dwie godziny. Nie mogłam się oderwać, nie chciałam
przerywać ani na chwilę. Towarzyszyłam Srulikowi na gałęziach
drzew, na pastwiskach, w kwaterze Gestapo i w żydowskim domu
dziecka. W niemym przerażeniu, ale i fascynacji obserwowałam walkę
niewinnego dziecka z otaczającą rzeczywistością, wciąż mając
nadzieję, że jednak mu się uda. Ostatnie strony czytałam ze łzami
w oczach, nie potrafiąc opanować wzruszenia. Nie pamiętam, kiedy
jakakolwiek powieść zrobiła na mnie tak ogromne wrażenie.
Na pewno wrócę kiedyś
do tej książki, jednak nieprędko. Zbyt wielkie emocje towarzyszyły
lekturze, zbyt szybka gonitwa myśli. Przeczytam ją jeszcze raz,
powoli, bardziej uważnie, bo z pewnością jest tego warta. Powieść
polecam wszystkim, zainteresowanym tematem czy nie. Tej książki się
nie czyta, ją się dosłownie pochłania.
„Biegnij chłopcze,
biegnij” oceniam na 5 z 5 gwiazdek.
*****
Tytuł: „Biegnij chłopcze, biegnij” / „דוץ ילד דוץ”
Autor: Uri Orlev
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal
Ilość stron: 239
Rok pierwszego wydania: 2001
Język: polski
Język: polski
Język oryginału: hebrajski