Wednesday, 25 November 2020

Ken Kesey: „Lot nad kukułczym gniazdem” - recenzja książki

„Lot nad kukułczym gniazdem” to tytuł, na który zerkałam od dłuższego czasu. Ponieważ jednak w zakamarkach pamięci miałam przebitki z dawno oglądanego filmu, wciąż odwlekałam spotkanie z tą książką – wspomnienia, mimo upływu lat, wciąż wydawały się zbyt świeże, a ja zwyczajnie bałam się, że sama popsuję sobie przyjemność czytania. Czy słusznie? Zapraszam do lektury.


Powieść Kena Keseya właściwie od momentu publikacji trafiła na listy bestsellerów i niemal natychmiast weszła do kanonu literatury światowej. Pisana potocznym językiem opowieść o pobycie w szpitalu psychiatrycznym widzianym oczami pacjenta szybko trafia bowiem do wyobraźni czytelnika. Już od pierwszych stron porywa swoją niewymuszoną narracją i dość prostym stylem, doskonale pasującym do grających w niej główne skrzypce postaci.

Narratorem „Lotu…” jest pacjent szpitala dla umysłowo chorych, pół-Indianin nazywany przez wszystkich Wodzem. Udający od lat głuchoniemego postawny mężczyzna wśród „współosadzonych” i personelu zakładu uchodzi raczej za nieszkodliwe popychadło, zaganiane do prac, które w normalnym wypadku zmuszeni byliby wykonywać pracownicy szpitala. Dzięki nabytej przez lata umiejętności skrywania emocji i przekonaniu wszystkich wokół o swojej ułomności, jako sprzątacz jest dopuszczany nawet do tajnych spotkań osób pewnych, że Wódz nie może ich usłyszeć.

Utrwalony porządek zostaje jednak zakłócony przez nowego pacjenta – rudego, wytatuowanego i głośnego Randle'a Patricka McMurphy'ego, który ani myśli podporządkować się utartym regułom. Ignorując sygnały ostrzegawcze, McMurphy natychmiast podpada sadystycznej Wielkiej Oddziałowej, od lat twardą ręką trzymającej władzę nie tylko na oddziale, ale i w całym zakładzie. Wkrótce były więzień zakładu penitencjarnego rozpoczyna regularną walka o przetrwanie, wolność i godność swoją i pobratymców…


„Lot nad kukułczym gniazdem” to książka… nierówna. Trudno mi inaczej ją określić. Z początku miałam bowiem wrażenie, że czytam zwykłą powieść obyczajową, różniącą się od innych tym, że jej akcja rozgrywa się w niezwykłym jak ten gatunek miejscu. Z pantałyku zbiło mnie jednak pojawienie się wstawek, których nie mogłam zrazu przyporządkować. Nie wiedziałam, czy jest to opowieść z elementami baśniowymi czy też może psychotyczne wizje bohatera i chwilami dość mocno mnie to irytowało.

Sama fabuła przez pewien czas również nie wywoływała u mnie większych emocji. Mimo że czytałam o ludziach uwięzionych w zakładzie zamkniętym, narzucającym im nieraz zupełnie idiotyczne reguły, jak również o fatalnym traktowaniu ich przez personel medyczny, nie do końca potrafiłam wczuć się w klimat. Pojawienie się McMurphy’ego wniosło co prawda do historii powiew świeżości, nie mogę jednak powiedzieć, żebym w którymkolwiek momencie polubiła tego bohatera. Jego buńczuczność, pozerstwo, ciągłe prowokacje i prostackie zachowanie sprawiały raczej, że czułam do niego antypatię, nie zawsze zresztą rozumiejąc, co nim powodowało.

Mniej więcej od połowy książka zaczęła mnie jednak wciągać. Doszło do tego, że pierwszy raz od kilku lat z powodu lektury zarwałam noc, mimo że musiałam pracować następnego dnia. Leżąc po ciemku i czytając powieść, nieraz musiałam kontrolować oburzone westchnienia czy… wybuchy śmiechu. „Lot nad kukułczym gniazdem” mimo całej tragedii swoich bohaterów nie pozbawiony jest dozy ostrego humoru, który znakomicie zresztą odzwierciedla podejście do życia McMurphy’a. Stopniowo kierujące nim motywy stawały się dla mnie jasne i kibicowałam mu z całego serca. Podobnie jak on miałam nadzieję na zmianę warunków panujących w zakładzie i obalenie władzy absolutnej Wielkiej Oddziałowej.

Czy nadzieje te spełniły się? Tego dowiecie się czytając książkę lub choćby oglądając film Miloša Formana pod tym samym tytułem, z genialnym Jackiem Nicholsonem w roli głównej. Mimo że nie pamiętam zakończenia filmu, polecam go z całego serca bez względu na to, jak bliski jest oryginałowi.

„Lot nad kukułczym gniazdem”, mimo początkowego sceptycyzmu, oceniam natomiast na 4 z 5 gwiazdek.

****



Tytuł: „Lot nad kukułczym gniazdem / „One Flew Over the Cuckoo’s Nest”
Autor: Ken Kesey
Wydawnictwo: Wydawnictwo Albatros
Ilość stron: 464
Rok pierwszego wydania: 1962
Język: polski
Język oryginału: angielski